środa, 12 sierpnia 2015

Capitulo Seis


- Nie oddam wam mojej kanapy, brudasy - krzyczę na dwóch mężczyzn w czarnych kombinezonach próbujących oderwać mnie od białego mebla.
- Panie Cuwaliac, proszę się puścić. Musimy to zabrać, dom będzie za godzinę licytowany, jak go nie wyczyszczę to stracę pracę - wyjaśnia siwy staruszek, który od jakiś czterdziestu minut próbuje mnie uspokoić i przekonać do swoich racji, ale ja się nie dam. To mój dom i będę o niego walczyć.
- Gówno mnie to interesuje, pan znajdzie sobię inną pracę i inny dom do licytacji.
- Federico...
- Paniczu Cuwaliac - upominam go.
Staruszek ciężko wzdycha i patrzy na mnie wzrokiem pełnym politowania.
- No dobrze. Paniczu Cuwaliac bardzo mi przykro, że tak wyszło, ale nie może pan tu dłużej zostać. I tak zostawiliśmy panu już dużo.
- Dużo? - prycham - bielizna, dwie pary spodni, marynarka, trzy koszulki i buty to dużo? Oddawaj mój garnitur od Alexandra Amoso złodzieju!
- Za chwile będę zmuszony zawołać ochronę, a oni nie będą tacy mili jak ja - czy ten staruch mi grozi? Nikt nie powinien mi grozić, jestem najlepszy, jedyny w swoim rodzaju i nie powtarzalny. Ta cała sytuacja to pewnie głupi żart, za chwile wyjdą ludzie z kamerami, ktoś wręczy mi kwiaty i jeszcze pewnie wyskoczy Ludmila z tekstem "Mamy Cię", ja się wtedy wkurwie i rozwale im wszystkim twarze o podłogę.
- Nie dam się wam, będę walczył, nikomu nie oddam mojego domu!
- W takim razie nie pozostawia mi pan innego wyboru - starzec odwraca się, jakby kogoś szukał - Bobby pozwól do mnie.
Po chwili obok mnie zjawia się czarny mężczyzna wysoki na dwa metry, a szeroki na cztery. Gruby spaśluch z mapą naszego państwa pod pachą, łapie mnie jedną ręką w pasie i wynosi przed drzwi mojej willi.
- Oddajcie mi moje rzeczy!
- A proszę bardzo - mówi ochroniarz, po czy, rzuca we mnie walizką - i nie wracaj tutaj.
Zdenerwowany zabieram swoje rzeczy i klnąc pod nosem siadam na pierwszej lepszej ławce.
  Rodzice wyjechali, ja nie mam domu, ani pieniędzy, no i nie mam gdzie spać. No po prostu kurwa cudownie. Dlaczego ojciec niby zbankrutował? Da się tak w ogóle z dnia na dzień? Jeszcze dziś rano byłem miliarderem, co ja gadam ja nadal jestem miliarderem, a cała ta sytuacja to po prostu chory żart, no bo żaden ojciec, no i żadna matka nie zostawiają swojego dziecka na pastwę losu, a takim wspaniałym synem jakim jestem ja to nikt by nie pogardził. Poczekam sobię trochę przed domem, oni wszyscy nie pociągną tego przez długi okres czasu i za niedługo po mnie wrócą. Nie mogą zostawić mnie samego, nie mogą.

 
  Po dwunastogodzinnym siedzeniu
na ławce w końcu dotarło do mnie, że rodzice nie przyjadą, siedziałem przed tym domem całą noc, nie zmrużyłem nawet oka i dotarło do mnie, że to nie jest żart. Rodzice naprawdę zostawili mnie, zdanego na samego siebie.
Spoglądam na zegarek, który udało mi się zatrzymać, a moim oczom ukazuje się godzina szósta rano, powinienem wstać z łóżka, zrobić ze sobą porządek, zjeść śniadanie i zbierać się do Studia. Muzyka napewno pomoże mi zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi, nic nie dzieje się z dnia na dzień, mój ojciec już od dawna musiał mieć jakieś problemy o których nie raczył mi powiedzieć, ale dlaczego zabrał ze sobą matkę, a mnie po prostu zostawił? Co ja mu takiego zrobiłem? Jestem dobrym synem! Najlepszym! Jak widać oni wszyscy nie są mnie warci! Nie mogę się teraz tym przejmować, musze pomyśleć o sobię. Jestem nie umyty, nie wyspany i głodny jak cholera. Nie pójdę do szkoły w tym stanie, bo wszyscy zauważą, że coś jest ze mną nie tak, a ja jestem gwiazdą, mam świecić, a nie śmierdzieć. Tylko nie za bardzo wiem co ze sobą zrobić. Nie stać mnie na hotel, ani na wynajęcie mieszkania, a do pracy napewno nie pójdę. Jedynym rozwiązaniem jest umyć się u kogoś i tym kimś jest Maximiliano, ale wtedy musiałbym powiedzieć mu co się dzieje, a nie chce tego robić. Nikt nie może o tym wiedzieć, przecież to może mnie zniszczyć. Sam już nie wiem co mam robić.
   Nagle z tylnej kieszeni moich odzywa się mój iphone, wyjmuje go, a moim oczom ukazuje się twarz Ludmily. No jeszcze jej mi brakowało. 
  Palcem odblokowywuje urządzenie i przykładam do ucha.
- Co? - warczę przez zaciśnięte zęby.
- Federico wiem o wszystkim, gdzie teraz jesteś? - w jej głosię słyszę cholerną troskę, niezłą jest aktorką, teraz kiedy nie mam kasy, rzuci mnie i da dupy Verdasowi, ciekawe po co dzwoni? Żeby mnie upokorzyć? Czy zerwie ze mną przez telefon?
- Co Cię to obchodzi? - zatrzymuje się na chwile - ale skąd ty wiesz?
- Twoi rodzicę są przedstawieni w każdej gazecie jako oszuści, a ty jako porzucony syn. Przyjdziesz do mnie sam, czy mój tata ma po Ciebię przyjechać?
- Ale po co? Widzisz w tym jakiś sens Ludmila? Nie potrzebuje twojej pomocy, sam poradzę sobię doskonale - nie chce niczyjej litości, zawsze byłem samodzielny, wiem że dam radę.
- Mój tata za chwile po Ciebie przyjedzie kochanie - mówi szybko i rozłącza się.
  Nie rozumiem po co ta dziewczyna ingeruje w moje życie. Jestem już dorosły, mam siedemnaście lat.
I sam mogę o sobię decydować, jakaś blond idiotka nie będzie mi mówić co mam robić. Za kogo ona się wogóle uważa?
- Za twoją dziewczynę baranie - szepczę mi podświadomość.
- Zamknij się idioto.
- Mam nadzieje, że to nie do mnie.
  Podnoszę głowę do góry, a moim oczom ukazuje się uśmiechnięty od ucha do ucha Marco za kierownicą srebrnego Porsche 918. Jak widać nie wszyscy w domu Ferro stoją murem za środowiskiem.
- Wskakuj Fede, podwiozę Cię do nas, bo ojciec musiał jechać wcześniej do pracy - wyjaśnia.
  Nie zbyt chętnie biorę walizkę i wsiadam do samochodu, który może nie jest jak moje ukochane Ferrari, ale też jest całkiem niezłe.
- Przykro mi - mówi odpalając silnik i dołączając się do ruchu drogowego - ale wiesz, możesz liczyć na mnie, na ojca i na Luśkę, ta to dzisiaj postawiła wszystkich na nogi, żeby pzyjechać po Ciebie, zrobić Ci śniadanie i przygotować kąpiel, żebyś od razu po przyjeździe naszykował się do Studia. Dziś na noc zostaniesz u nas, a na jutro Luśka coś Ci wykombinowała, nie pytaj, bo sam nie wiem o co chodzi, ale wiesz... - Marco gada jak najęty, w sumie nie za bardzo mnie to interesuje. Nie mam zamiaru go dłużej słuchać, denerwuje mnie jak cholera, poza tym czuje się przy nim nie konfortowo.
- Włączyć jakąś muzykę? - pyta po długo wyczekiwanym przeze mnie zamknięciu się.
- Tak - odpowiadam po czym przykładam głowę do szyby i po długiej nocy w końcu odpływam w objęcia Morfeusza.

  Budzi mnie dotyk ciepłych warg na policzku. Próbuje otworzyć zaspane oczy, ale nie za bardzo mi się udaje, chce mi się spać.
- Kochanie, wstajemy - rozpoznaje ten dziewczęcy głosik.
- Ludmila,co ty robisz w moim łóżku?
- Skarbie, ale jesteś u mnie, Marco Cię przeniósł, żebyś chwile pospał.
   Otwieram oczy i podnoszę się do pozycji siedzącej, rozglądam się po pokoju i przypominają mi się wydarzenia z wczoraj, no tak jestem bezdomny.
- Jak się czujesz? - pyta z troską.
- A jak mam się czuć? Zadajesz mi głupie pytania - warczę przez zaciśnięte zęby.
- Przepraszam, jesteś głodny? - kiwam głową na ,,tak", a Ludmila podaje mi tacę z jajecznicą ze szparagami i suszonymi pomidorami. Od razu zapycham buzię jedzeniem, mam w nosie to, że Ferro się ze mnie śmieje, nie jadłem nic od wczoraj, jestem głodny jak wilk.
- Widzę, że Ci smakuje - odzywa się po chwili milczenia.
- Jadłem lepsze - odpowiadam zgodnie z prawdą.
- Przepraszam, że nie jestem dyplomową kucharką - Ferro śmieje się pod nosem, po czym delikatnie przytula się do moich ud - Jeżeli czegoś potrzebujesz to mów.
- Muszę się umyć.
- Naszykowałam Ci kąpiel, możesz iść, masz tam też walizkę z rzeczami, czysty ręcznik, szampony i mydła, napewno dasz sobie radę - całuje mój policzek i zabiera pustą tacę, szczerze zjadłbym jeszcze, ale nie mam zamiary wychodzić na jakiegoś łakomego bidulka, jestem silny i nie pokaże jej słabości.
  Z zamiarem umycia wstaje z łóżka i udaje się do łazienki. Zamykam drzwi i w końcu mogę nacieszyć się samotnością. Przebywanie z tymi ludźmi jest uciążliwe. Rodzina Ferro ma w sobię za dużo energi, jak można ciągle szczerzyć się bez powodu? Jakby się czegoś naćpali.
Rozbieram się i staje przed lustrem, czuje się strasznie źle, cały czas zastanawia mnie moja obecna sytuacja i słowa Marco: Dziś na noc zostaniesz z nami, a na jutro Luśka coś Ci wykombinowała. Mam nadzieje, że wynajęła mi jakiś pokój w hotelu, bo w tym domu nie wytrzymam nawet tej jednej nocy.
Ciekawe gdzie są teraz moi rodzicę? Powinni być ze mną, albo chociaż powiedzieć mi gdzie będą, no i zostawić jakieś środki do życia, bo na razie jestem zmuszony żerować na Ludmile i jej rodzinie. W sumie jej tata współpracował z moim napewno wiedziałby co się stało, muszę z nim porozmawiać na ten temat. Pewnie on też ma jakieś problemy. Kurwa, gorzej jak będzię miał pretensje do mnie o całą tą sytuacje. Nie wiem czy jestem chory, czy na tyle zdesperowany, ale muszę poprosić Ludmile o jakieś pieniądze, napewno będzie coś miała.
  Nie czekając dłużej wchodzę do napełnionej gorącą wodą wanny. Chwila relaksu mi się przyda, zwłaszcza teraz. Zanurzam ciało i czuje się rozluźniony, tylko zapach płynu mnie wkurwia, ale staram się to lekceważyć. Teraz nie pozostało mi nic innego jak cieszyć się, że dałem radę uniknąć Studia i spotkania z Verdasem, bo patrząc na to, że przypadek mojej rodziny znalazł się w gazecie, to czuje, że spotkanie z nim nie będzie należało do udanych.
 

35 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Jestem jestem jestem ❤
      I po cholerę powtarzam to tyle razy :o
      Dobra nie ważne, widzę gif z Dylanem i nie mogę się uspokoić ❤

      Rozdział BOSKI ❤
      Ale ty to wiesz XD
      Dokładnie widzę tą scenę gdzie Federico zacięcie walczy o swoją kanapę :")
      No ale nie oszukujmy się ja o swoją tez bym walczyła XD
      Naiwny wierzy że to tylko żart :c
      Oj jak mi go szkoda XD
      A DOBRZE TAK CHUJOWI ❤
      Co nie zmienia faktu że jego rodzice to cipy i już wiemy po kim jest taki " oryginalny " :/
      Lu oczywiście mu pomaga ❤
      Taki aniołek kochany ❤❤
      A ten idiota gada sam z sobą :")
      I Marco po niego przyjeżdża XD
      Je u niej w łóżku :o
      Ja bym na to nikomu nie pozwoliła MOJE ŁÓŻKO TO MIEJSCE ŚWIĘTE XD
      GŁUPKU!!! Czasem warto zrezygnować z dumy i poprosić o pomoc -.-
      No cóż ja tam nie mogę się doczekać jego spotkanie z Verdasem :")

      Gif jest CUDOWNAŚNY ❤❤❤
      Kocham Dylana ❤
      Dobija mnie tylko fakt, ze jest ode mnie młodszy i niższy :"(

      K O C H A M C A R E ❤

      Usuń
  2. Fede tak ci wspolczuje karam zawsze wraca :)
    ale i tak mi cie jest szkoda :(
    dasz rade Luska cie kocha i nie zostawi samego
    Twoi rodzice sa bleee jak mozna zostawic dziecko same bez srodkow na koncie no jak ja sie pytam
    czekam mam nadzieje na szybki neeext :)
    pozdrawiam i zycze weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! I ma idiota nauczke!!! Lu jedt dla niego za dobra! Czekam na next:)
    Pozdrawiam.
    ~A.

    OdpowiedzUsuń
  4. No co za cham.?!
    Ta się o niego stara,kocha go pod swój dach przyjmuje a ten dalej narzeka! Powinien dostać pomidorem w łeb!Ona tak go kocha. A on ma ją w dupie. I jeszcze szampon mu przeszkadza! ;-;

    Rozdział jak zwykle boski czekam na nexta <3!

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział cudny i świetny [z resztą jak zawsze ;*]
    Szkoda mi Federico. ;c
    Ale ma chan za swoje :p Karma zawsze wraca :D
    Luska taka dla niego miła, troszczy się o niego i chce żeby miał jak najlepiej, a ten ma do niej jakieś sapy ;-;
    Po prostu idiota ;-;
    Mam nadziei że w końcu się ogarnie c:

    Czekam na nexta :***
    Kocham <33
    ~Ola ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ups...coś czuję, że Fede będzie mieć przerąbane.
    No ale cóż, bywa.
    Tylko wypadałoby być milszym. Tak jak Ludmiła.
    Ale wierzę, że mu się uda.
    Zaraz mam zajęcia (obóz), więc nie będę się rozpisywać.
    Piszesz cudownie.
    Pozdrawiam, nie daj się upałom.
    ~Anonim Juleśka ❤

    OdpowiedzUsuń
  7. Fantastyczny!
    Fede nadal ten sam irytujący, bezduszny, wkurwiający haha xd ( no i super)
    Ludmiła taka kochana, i jak on tak może, nie szkoda mu jej?
    I jaki wymagający "pokoj w hotelu i koniec". Haha
    No i co teraz z nim będzie?
    Nie mogę sie doczekać reakcji Leona :,)))
    To będzie niezła beka
    czekam
    ~RiCzI

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak on tak może? Lu jest dla niego stanowczk za dobra 😠
    Ciekawa jest co będzie jak spotka się z Leonem. i co inni ze studia na to powiedzą :)

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja dopiero tu zaglądam! Ugh :/
    Przeczytałam już wszystkie rozdziały.
    Spodobała mi się ta historia.
    Uwielbiam Federico w takiej roli xd
    Jego rodzice są okropni!
    Jak można zrobić dziecku coś takiego?!!
    Pozdrawiam i czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej ❤
    Do tej pory nie rozumiem jak można porzucić własne dziecko..to chore
    Też bym walczyła o swoją kanapę!
    Nie jest wygodniejsza niż moje łóżko, ale lubie na niej leżeć.. Nieważne :D
    Mimo, że stracił wszystko, oprócz kilku rzeczy charakterek mu pozostał :")
    Boże, Ludmila to anioł ❤❤
    Już sobie wyobrażam spotkanie Verdasa i Federico!
    To będzie wydarzenie roku!
    Pozdrawiam,
    Wiktoria ❤

    OdpowiedzUsuń
  11. Najlepszy ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  12. O ktorej rozdzial?
    czekam i kocham :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Lu czasem jest dla niego zdecydowanie za dobra! :*
    Oczywiście kocham chama Federico! Ale przegina... <3
    Jego rodzice to chamskie świnie i szuje i nie wiem co jeszcze! -.-
    Biedny Feder... dobrze, że ma kochającą dziewczynę! ^^
    Powiem ci, że ten pomysł na opowiadanie jest na serio bardzo oryginalny! I mnie się to bardzo podoba! <3 Innym też! ^^
    Kocham, kocham, kocham! :3
    Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału! Pisz szybko! :*
    Pozdrawiam i życzę dużo weny! ^^
    http://destronado-am.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń